której najwyraźniej nie interesowała rozmowa dorosłych.
Bawiła się guzikami i przełącznikami na desce rozdzielczej. Laura popatrzyła znowu na Richarda. - Zależy mi na was - powiedziała cicho, a on się na to uśmiechnął. - Chcę, żebyście byli szczęśliwi, a ukrywanie się nie jest tym, czego potrzebuje Kelly. -I ty? -Owszem. Richard westchnął. Spodziewał się tego. Od kilku dni Laura dawała mu to do zrozumienia. Lecz w tym momencie nie było warunków do dyskusji na ten temat. -Porozmawiamy o tym wieczorem, dobrze? -Pewnie, że porozmawiamy. Uwielbiał tę jej wojowniczą minę, determinację wpisaną od czubka głowy, po zniszczone tenisówki. Nachylił się, żeby ją pocałować. -Wróćcie szybko - powiedział szeptem. -Powinnyśmy być za jakąś godzinę. Chciała kupić mleko i jajka. Sklep nie nadążał z dostawami. Zresztą dobrze jej zrobi wyjście z domu, choć nie miała nic przeciwko spędzaniu czasu z Richardem, kochaniu się z nim i spaniu w jednym łóżku. Każdego ranka, zanim obudziła się Kelly, biegła szybko do swojego pokoju. Nie zamierzała prowokować pytań, na które nie mogłaby odpowiedzieć, nie wywołując następnych. Poza tym Richard nie dał jej do zrozumienia, że chce dalszego rozwoju ich znajomości. Co miała mu powiedzieć? „Czy jesteś gotów uczynić ze mnie uczciwą kobietę? Czy oczekujesz, że będę się z tobą ukrywać? Czy naprawdę ci na mnie zależy, czy też jestem dla ciebie tylko wygodną kochanką?". Gardło się jej zacisnęło. Jeśli będzie tak myśleć, napyta sobie biedy. Tyle się o nim dowiedziała w ciągu ostatnich kilku dni. Był niesamowitym kochankiem, troskliwym ojcem i sprawiał, że czuła się przy nim wręcz nieprzyzwoicie szczęśliwa. Był również doskonałym biznesmenem. Wiedziała już wcześniej, że jest właścicielem kilku firm komputerowych, które prowadzi z domu, jednak nie zdawała sobie sprawy z tego, że sam pisze programy. Programy dla małych i dużych firm - programy zabezpieczające, antywirusowe, gry, programy graficzne. Znał się na wszystkim. Zarabiał mnóstwo pieniędzy, nie wychodząc z domu. Nic dziwnego, że nie spieszyło mu się do konfrontacji ze światem zewnętrznym. Właśnie parkowała przed sklepem spożywczym, gdy przerwano piosenkę w radiu. Rozległ się głos spikera podającego specjalne wiadomości. Sztorm tropikalny u wybrzeży Florydy właśnie zmienił się w huragan. Duży. Zmierzał w ich kierunku. Richard odsunął zasłony. Wyspę otuliła nagle ciemność. Wiatr wył jak oszalały, ale nie padało. Na razie. Zastanawiał się, co zatrzymało Laurę. Próbował zadzwonić na jej telefon komórkowy, ale słyszał komunikat, że jest poza zasięgiem. Bzdura, chyba że wsiadła na prom. Nie lubił telefonów komórkowych. Wyjdziesz za róg i przestają działać. Wejdziesz do budynku i działają. Tak czy tak, niecierpliwie czekał na Laurę i Kelly. Chciał mieć pewność, że są bezpieczne. Chciał przytulić swoje dziewczyny.