zasadach.
- Gdyby miała zasady, nie zaszłaby w ciążę. Maggie zacisnęła dłonie, usiłując powściągnąć wściekłość. - Mężczyźni! Tacy właśnie jesteście. Kłamcy i tchórze. Przyrzekacie dziewczynie gwiazdkę z nieba, żeby tylko zaciągnąć ją do łóżka. A kiedy zachodzi w ciążę, 73 podwijacie ogon i już was nie ma. To przecież jej wina, że zaszła w ciążę. Niech się teraz martwi. Ash zaniknął karton gwałtownym gestem. - Ja nigdy nie okłamałem żadnej kobiety, żeby zaciągnąć ją do łóżka, i nigdy żadna ze mną nie zaszła w ciążę. - Gdyby akurat zaszła, byłoby lepiej dla niej i dla dziecka, żebyś podwinął ogon i pomaszerował w siną dał. - Niby dlaczego? - Bo lepiej, żeby dziecko nie znało w ogóle ojca, niż miało niezdolnego do miłości i troski. - Kto powiedział, że nie potrafiłbym zatroszczyć się o własne dziecko? Maggie wskazała głową śpiącą Laurę. - Ona nie jest moim dzieckiem. - Nie. Jest twoją siostrą. - Przyrodnią. - I to nie pozwala ci jej kochać i zatroszczyć się o jej los? - Właśnie robię co w mojej mocy, żeby odnaleźć krewnych Star i zapewnić dzieciakowi dom. - Robisz co w twojej mocy, żeby pozbyć się dzieciaka. Pomyślałeś, co będzie, jeśli nie znajdziesz żadnych krewnych? Ash otworzył usta, szybko je zamknął i przysunął sobie następny karton. Nie znalazłszy w nim nic poza ubraniami i butami, podniósł się z podłogi. - Strata czasu - mruknął i wyszedł z domu, trzaskając drzwiami. 74 I to byłoby na tyle, jeśli chodzi o okazywanie sympatii i zrozumienia, pomyślała Maggie ponuro. Maggie omiotła raz jeszcze spojrzeniem pokój dziecinny. Była naprawdę dumna ze swojego dzieła. Długo się zastanawiała, w końcu doszła do wniosku, że im bardziej niepostrzeżenie Laura będzie się adaptować w domu Tannerów, tym lepiej. Tak postanowiwszy, wybrała zamiast rewolucji drogę drobnych transformacji: przesunęła jeden mebel czy dwa, czyniąc miejsce na kołyskę, i wstawiła nowy stół. Zdjęła z okien ciężkie zasłony, ale zostawiła firanki. Pokój natychmiast się rozjaśnił, wypełnił słońcem. Już samo to przemieniło go w miejsce doskonałe dla małego dziecka. Zmęczona, ale zadowolona z osiągniętych efektów, podeszła do kołyski i wzięła małą na ręce. - Co myślisz o nowym gniazdku, skarbie? - Odwróciła Laurę tak, by mogła docenić swoje mieszkanie.